Masz mnie za wariatkę.Osobę szaloną, która nie zważa na to, co mówi.
Ale czy pomyślałeś jak mi trudno?
Czy pomyślałeś jak ranią mnie szepty, spojrzenia?
Wiem, że to jest złe.
Tak koszmarnie niestosowne, ale jest mi lżej.
Lepiej się czuję, gdy oni myślą, że jestem szczęśliwa.
Nie muszę się tłumaczyć, ani słuchać tej sztucznej "troski".
Za 3 miesiące oni i tak mnie już nigdy więcej nie zobaczą. Nie będą mieli okazji spytać -jak to się stało?
A Ja zacznę od nowa.
Nowy dom, własna rodzina, nowi sąsiedzi i moje bezpieczne cztery ściany
w których nikt się mnie nie zapyta, jak to się stało,
w których nikt nie wyśle mi litościwego spojrzenia,
w których będę otoczona ludźmi, którzy znają prawdę i wiedzą, jak bardzo mam roztargane serce.
A teraz?
Wybierając złe z gorszego. Wolę udawać, że nic się nie zmieniło i jest cudownie. Niż udawać, że umiem pogodzić się ze stratą.
Przepraszam Was Anioły.
Ale czy pomyślałeś jak mi trudno?
Czy pomyślałeś jak ranią mnie szepty, spojrzenia?
Wiem, że to jest złe.
Tak koszmarnie niestosowne, ale jest mi lżej.
Lepiej się czuję, gdy oni myślą, że jestem szczęśliwa.
Nie muszę się tłumaczyć, ani słuchać tej sztucznej "troski".
Za 3 miesiące oni i tak mnie już nigdy więcej nie zobaczą. Nie będą mieli okazji spytać -jak to się stało?
A Ja zacznę od nowa.
Nowy dom, własna rodzina, nowi sąsiedzi i moje bezpieczne cztery ściany
w których nikt się mnie nie zapyta, jak to się stało,
w których nikt nie wyśle mi litościwego spojrzenia,
w których będę otoczona ludźmi, którzy znają prawdę i wiedzą, jak bardzo mam roztargane serce.
A teraz?
Wybierając złe z gorszego. Wolę udawać, że nic się nie zmieniło i jest cudownie. Niż udawać, że umiem pogodzić się ze stratą.
Przepraszam Was Anioły.